Mieszkańcy krajów niemieckojęzycznych nie są stereotypowo kojarzeni z ludźmi oddającymi się szalonej zabawie. Pozory mylą. Tradycja ustawiania na rynku drzewka bożonarodzeniowego przyszła wprawdzie z Łotwy, ale m.in. za sprawą Marcina Lutra została początkowo spopularyzowana głównie w Niemczech. Wokół takiego drzewka tańczono, ozdabiano je papierowymi ozdobami, a cała impreza nierzadko kończyła się tym, że choinkę na głównym placu miasta symbolicznie palono – ku uciesze żądnych zabawy i wrażeń mieszkańców.
W średniowieczu karnawał był jedynie domeną mężczyzn. Trzeba przyznać, że reformacja położyła kres wielu kultywowanym od wieków „szaleństwom”. Określenie „szaleństwa” nie jest przesadą, bo średniowieczny karnawał oznaczał zawieszenie wielu zasad porządku publicznego, co dzisiaj byłoby po części nie do pomyślenia. Areną tańców i zabaw w średniowieczu stawały się także kościoły. Ludzie poprzebierani w maski tańczyli wokół ołtarzy.
Karnawał jest starszy niż myślimy. Wyprzedził epokę nowożytną, wieki średnie, a nawet przyjście na świat Chrystusa. Kolebką karnawału jest Mezopotamia. Babilońska inskrypcja sprzed 5000 lat zdradza, że ówczesny władca, Gudea zarządził obchodzenie siedmiodniowego święta po Nowym Roku jako celebrację symbolicznych zaślubin bogów. Nie wolno było wówczas uprawiać roli, a niewolnik stawał się równy panu. Władca i poddany stali mieli takie same prawa. Podobną formę miało święto bogini Isis w Starożytny Egipcie i celebracje ku czci Dionizosa u Starożytnych Greków. Z kolei Rzymianie obchodzili w grudniu tzw. Saturnalia. Nie dokonywano wówczas egzekucji, a panowie zamieniali się rolami z niewolnikami. Ta tradycja zamiany ról przetrwała do dziś w niektórych zakonach, gdzie po Bożym Narodzeniu na jeden dzień przeor staje się zwykłym bratem, a zakonnik z najmniejszym stażem przejmuje dowodzenie nad wspólnotą. Karnawał miał służyć nie tylko uczczeniu nowego roku, ale i temu, by „przegnać” zimę i świętować nadejście cieplejszych dni, kiedy światło stopniowo zwycięża nad ciemnością.
Współcześnie, karnawał w Niemczech zaczyna się tradycyjnie 6 stycznia, ale w Nadrenii Westfalii świętuje się już od 11 listopada. Nie w całej Europie feta trwa aż do Środy Popielcowej – Grecy kończą karnawał tydzień wcześniej, a w Bazylei trwa on pięć dni dłużej. Podczas gdy my w tłusty czwartek zajadamy się pączkami, Niemcy obchodzą Weiberfastnacht.
W południowych Niemczech i Austrii podczas karnawałowych zabaw ulicznych można spotkać wielu przebierańców, którzy po prostu prezentują się w pidżamach albo szlafrokach. Podczas wspólnej zabawy można usłyszeć typowe karnawałowe zawołania i pozdrowienia tj. „Helau” albo „Alaaf”. Najwięcej tego typu parad ma miejsce w tzw. Różany Poniedziałek, na dwa dni przed Popielcem. Nie jest to wprawdzie dzień wolny ustawowo, ale wielu pracodawców daje wówczas wolne swoim pracownikom i część sklepów jest zamkniętych.
Zaczęło się to zmieniać w XVIII w. kiedy to praczki z miasta Bonn postanowiły w ostatni karnawałowy czwartek nie otwierać swoich pralni, żeby dołączyć do bawiących się panów. Tego dnia panie symboliczne przejmują władzę m.in. obcinając mężczyznom krawaty będące pewnym symbolem ich społecznego statusu. Warto jednak wcześniej zapytać Niemca o zgodę – kilka lat temu jeden z panów został w ten sposób pozbawiony krawata w biurze podróży, ale nie miał poczucia humoru i sprawa skończyła się w sądzie w Essen. Wymiar sprawiedliwości przyznał słuszność właścicielowi krawata.
Wyjątkowo hucznie karnawał obchodzą w Austrii mieszkańcy Tyrolu, a także miejscowościach Igis i Vill. Tutaj oprócz coniedzielnych pochodów przebierańców, żywa jest tradycja podobna do polskiego kolędowania, z tym że tutaj jest ona bardziej świecka – zamiast anioła, śmierci i Maryi po domach chodzą tu czarownice, niedźwiedzie czy też karnawałowe figury Plattler, Zottler i Bajazzo.
Dzieje się także w Szwajcarii. W Bazylei kulminacją karnawału jest Fasnacht – dzień zabawy obchodzony wówczas, kiedy nasz kalendarz wskazuje już pierwszy poniedziałek Wielkiego Postu. Feta rozpoczyna się o czwartej nad ranem. Kilkaset, a czasem kilka tysięcy osób wychodzi na wielką paradę. Paradujący podzieleni są na „kliki” – z których każda przygotowuje dla siebie specjalne stroje, rekwizyty, a czasem małe widowiska. Niepowtarzalne jest przeżycie kiedy można o piątej, szóstej rano zobaczyć miasto pełne ludzi. Nie sposób wówczas znaleźć wolne miejsce w kawiarni czy barze.
Wielu Niemców określa czas karnawału jako „piąta pora roku”. Wiele w tym prawdy. Jeśli więc nie musisz robić z Niemcami biznesu w ostatnich dniach przed Środą Popielcową – lepiej poczekaj do pierwszych dni Postu. Będą zadowoleni, wytańczeni i nie usłyszysz, że „mają ważniejsze sprawy na głowie”.