Przetłumaczenie Pisma Świętego dedykowanego dzieciom może się wydawać spacerkiem ze względu na nieskomplikowany język. Okazuje się jednak, że podczas tego spaceru można natknąć się na niejeden ślepy zaułek, ale i niejeden skarb ukryty między słowami. A ściślej rzecz biorąc, wewnątrz Bożego Słowa.
Na początek… głupota
Dokonując przekładu książki tłumacz musi podjąć raptem kilka tysięcy decyzji. Podczas tłumaczenia Biblii dla dzieci z angielskiego na polski, pierwszym szczególnym miejscem, w którym trzeba było się na chwilę zatrzymać, był fragment Księgi Rodzaju i określenie silly Eve. Głupia, a nawet głupiutka, na pierwszej stronie stronie Biblii i owym kontekście nie wygląda dobrze. Angielskie silly jest bardziej neutralne. Ewa została więc niemądra. Ale i określenie głupota znalazło w przekładzie swoje miejsce. Przyszedł na nie czas w ewangelicznej przypowieści o dziesięciu pannach (por. Mt 25, 1-13).
Bóg czy Pan Bóg?
Osobiście dorastałem z Panem Bogiem, bardziej niż z Bogiem. W latach dziecięcych Pan Bóg był dla mnie kimś bliskim, a Bóg – dalekim i groźnym władcą, gdzieś w chmurach. W języku angielskim, czyli w tym przypadku źródłowym, nie ma tego rozróżnienia. Dlatego gdy tylko pozwalała na to przestrzeń na stronie, w moim tłumaczeniu to Pan Bóg opiekował się Izraelem i zesłał swojego Syna. Można zatem wysnuć wniosek, iż tłumacz tego rodzaju tekstu jest kimś znacznie więcej niż tylko lingwistą. On wchodzi w rolę ewangelizatora, bo to on dobiera słowa, które namalują dzieciom obraz Boga.
Pieluszki Dzieciątka Jezus
W co Maryja owinęła nowonarodzonego Jezusa? W tradycyjnych polskich kolędach, jak również w polskim przekładzie Ewangelii, czytamy o pieluszkach (por. Łk 2, 7.12). Tymczasem w angielskiej Biblii dla dzieci autorka użyła określenia strips of cloth czyli – w dosłownym tłumaczeniu – paski sukna, tkaniny. Nie mogło być przypadkiem, że autor tekstu dla dzieci nie ułatwił im zadania i nie napisał, że Maryja założyła Jezusowi pampersa, ani nawet, mającą już za sobą ponad sto lat kulturowej historii, pieluchę wielokrotnego użytku. Najpierw zajrzałem więc do tekstu greckiego i komentarzy. Nie ma tam mowy o tym, w co Matka Boża zawinęła swojego Syna. Użyte słowo sparganoo oznacza ‘owinąć paskami czegoś’. Komentarze mówiły o pasach płótna, które znajdowały się w grocie przeznaczonej dla owiec. Na koniec przyjrzałem się różnym polskim przekładom. Wszędzie pieluszki! Z jednym, jedynym wyjątkiem. Wyjątkowo skorzystałem wówczas z podpowiedzi Przekładu Nowego Świata i owinąłem Pana Jezusa pasami płótna.
Chapter four czyli rozdział… trzeci?
Do każdego fragmentu przyporządkowano konkretne miejsca w Piśmie Świętym, gdzie można w oryginale zapoznać się z daną historią. Pojawił się między innymi czwarty rozdział Księgi Malachiasza. Zajrzałem do naszej tysiąclatki, a tam znajdowały się jedynie trzy rozdziały owej księgi prorockiej. Tym tropem dowiedziałem się, że autorka opierała się głównie na Wulgacie, czyli łacińskim tekście Pisma Świętego, podczas gdy Biblię Tysiąclecia tłumaczono w dużej mierze z języków oryginalnych. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że ta sama księga, która w wersji hebrajskiej miała trzy rozdziały, została w wersji łacińskiej przedstawiona w czterech. I tak oto – aby oszczędzić polskim czytelnikom przykrych niespodzianek – chapter four stał się rozdziałem trzecim.
To be continued… / Ciąg dalszy nastąpi…