Od zakończenia Soboru watykańskiego II można mówić w Kościele o prawdziwej „rewolucji językowej”. Na skutek reformy, w świątyniach posłuch znalazły języki narodowe, już nie tylko podczas kazania. Wraz z uwspółcześnieniem liturgii wzrosło zapotrzebowanie na uwspółcześnienie Pisma Świętego, nie zmieniając, rzecz jasna, jego treści, lecz jedynie formę, w której dociera ono do wiernego. W przeciągu pół wieku stworzono na ziemiach polskich kilkakrotnie więcej nowych przekładów Biblii niż przez poprzednie tysiąc lat.

Pismo Święte w oryginale powstawało w trzech językach. Stary Testament pisany był głównie po hebrajsku, z fragmentami greckimi i aramejskimi, natomiast Nowy Testament to (z wyjątkiem Ewangelii wg św. Mateusza napisanej prawdopodobnie po aramejsku) tekst grecki. Jeśli więc któryś z tych języków nie jest nam znany, a nie zostaliśmy obdarzeni odnośnym, nadzwyczajnym darem Ducha Świętego, pozostaje poznawanie Słowa Bożego za pośrednictwem tłumaczeń. A te, jak wiadomo, nigdy nie powstają identyczne, w różnym stopniu waloryzując cechy dosłowności i komunikatywności przekładu.

U początków państwa polskiego korzystano z Wulgaty, czyli łacińskiego tłumaczenia Biblii dokonanego przez św. Hieronima ze Strydonu. Stan ten trwał aż do wieku XVI, kiedy to, w rozkwicie polskiego renesansu, powstała Biblia Leopolity (1561, zwana także Krakowską lub Szarffenbergowską). Były to też czasy reformacji i wkrótce po niej światło dzienne ujrzały przekłady protestanckie – kalwińska Biblia brzeska (1563) i ariańska Biblia nieświeska (1572). Mało kto wie, że słowo „rozdział” oraz „namiot” na stałe weszły do tradycji języka polskiego za sprawą ariańskiego tłumacza tej ostatniej, Szymona Budnego, który wprowadził te neologizmy chcąc sprostać wymogowi dosłowności. W niniejszym tekście skupimy się jednak wyłącznie na przekładach katolickich (i tylko całościowych) a, jak się za chwilę okaże, jest co czytać.

Biblia Krakowska nie była wolna od błędów, toteż jeszcze w tym samym stuleciu jezuita, ks. Jakub Wujek, podjął się samodzielnego tłumaczenia, także biorąc na warsztat tekst Wulgaty. Po poprawkach komisji rewizyjnej, w 1599 roku ukazała się wersja dość mocno zmieniona, jednak przeszła do historii jako Biblia Jakuba Wujka. Na wiele wieków ustaliła polski standard języka biblijnego, a na kolejną próbę całościowego przekładu trzeba było czekać do II poł. XX wieku.

BibliaLeopolityOd 1958 roku z inicjatywy środowiska Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego poczęto wydawać poszczególne księgi Pisma Świętego wraz z komentarzami. Nowy Testament ukończono w 1979 roku, z kolei do skompletowania Starego brakuje jeszcze tylko Księgi Syracha. Czasem dodatek autorski (w tym ekskursy) wielokrotnie przewyższa objętością sam tekst. Komentarze KUL-owskie pozostały cenionym dziełem pomimo silnej „konkurencji”, jaka w ciągu kolejnych dziesięcioleci pojawiła się na rynku biblijnym, a ich tradycję kontynuuje Biblia Lubelska (jeszcze nieukończona).

W roku zakończenia Soboru watykańskiego II (1965) ukazała się Biblia Tysiąclecia, która sukces swój zawdzięcza przede wszystkim oficjalnej akceptacji Konferencji Episkopatu Polski do stosowania w liturgii. Jednak psalmy używane w liturgii mszalnej i brewiarzowej różnią się od przekładu książkowego. Poeta Marek Skwarnicki na potrzeby odnowionej liturgii godzin opracował w latach 1971-1976 adaptację Księgi Psalmów z pierwszego wydania Biblii Tysiąclecia. Jednocześnie benedyktyn o. Placyd Galiński OSB zredagował używane w liturgii pieśni ze Starego i Nowego Testamentu. Celem obu adaptacji miało być ułatwienie recytacji oraz śpiewu grupowego. Pierwsze wydanie BT różni się też dość znacznie od najnowszego, pochodzącego z 1999 roku (późniejsze nakłady to faktycznie reprinty).

Niezależnie od Zespołu Biblistów Polskich, pracujących przy „Tysiąclatce”, na początku lat 60. rozpoczęły się także spotkania znawców „księgi nad księgami” związanych głównie z Uniwersytetem Jagiellońskim, a efektem ich pracy była… Biblia poznańska. Pierwsze wydanie ukazało się w 1975 roku, a swą nazwę przekład zawdzięcza wydawcy – Księgarni św. Wojciecha. To właśnie ta edycja w ankiecie katolickich biblistów polskich z 1999 roku została uznana za najlepsze polskie tłumaczenie Pisma Świętego.

Nowatorskim pomysłem na rynku biblijnym było wprowadzenie przekładu interlinearnego. W 1993 roku Oficyna Wydawnicza „Vocatio” opublikowała tekst równoległy Nowego Testamentu, grecko-polski, z kodami gramatycznymi, a w 2010 roku zakończyło się kompletowanie ksiąg Starego Testamentu, zawierające również transliterację i indeksy. Zdecydowano się utrzymać oryginalny kierunek pisowni hebrajskiej (od prawej do lewej) i tak też należy czytać paralelny tekst polski.

BibliaWujkaZ kolei dla tych, którym zależy na odczytaniu Biblii w języku współczesnym, nowe przekłady oferuje Edycja św. Pawła. Od 2005 roku konsekwentnie wydaje kolejne tomy Nowego Komentarza Biblijnego będącego analizą egzegetyczną i kerygmatyczną poszczególnych części Pisma Świętego. A całkiem niedawno, bo w 2008 roku, wypuściła na rynek całościowy przekład Biblii, w którym tak dużą rolę odegrali  językoznawcy zawodowo specjalizujący się w języku religijnym i biblijnym. Biblia Paulistów, bo o niej mowa, potrzebuje jeszcze trochę czasu, by osiąść w mentalności wierzących, wciąż mocno przywiązanych do „Tysiąclatki”.

Na uwagę zasługują jeszcze dwa przekłady, oba dokonane w całości przez jedną osobę. W 1997 roku polscy czytelnicy dostali do rąk Biblię warszawsko-praską, będącą tłumaczeniem z języków oryginalnych dokonanym przez ówczesnego biskupa tamtejszej diecezji, ks. Kazimierza Romaniuka. Z kolei od września 2016 roku można już nabyć Biblię pierwszego Kościoła autorstwa ks. Remigiusza Popowskiego SDB, opartą na przekładzie z greckiego (w przypadku Starego Testamentu – z Septuaginty, a więc także tłumaczenia).

Odpowiedzialność tłumacza zawsze jest duża, decyduje wszak o odbiorze danej książki w nowym kręgu kulturowym, gdzie społeczeństwo nie jest zaznajomione z tekstem oryginalnym. Jak zatem określić odpowiedzialność tłumacza Słowa Bożego? Nowe przekłady nigdy nie przestaną być potrzebne, ponieważ język bez końca ewoluuje, a nie ma co się spodziewać, że nauka hebrajskiego, aramejskiego i greckiego stanie się kiedykolwiek powszechna. Biorąc do ręki Biblię, nie zapominajmy o jej autorze – Duchu Świętym – i módlmy się do Niego, aby to On wyjaśnił, „przypomniał” nam to, co mówi do nas Bóg.

/zdj. przy nagłówku pochodzi z Biblii Jerozolimskiej, wyd. Edycja św. Pawła, Częstochowa 2014/

Dodaj komentarz